TO JEST STARA STRONA! Kliknij >>> NOWA STRONA www
Toggle Bar

Doświadczenia Uli (51 lat)

Data: .

Wolontariuszka Ula

Moja współpraca z Hospicjum „Światło” rozpoczęła się w lutym 2014 roku. Życie tak się poukładało, że z powodu choroby nie mogłam dalej wykonywać swego zawodu w szpitalu – jestem pielęgniarką. Nagle wszystko stało się inne – puste, szare i bez sensu. Miałam dużo wolnego czasu, brakowało mi tylko „moich kochanych pacjentów”. Pomyślałam więc, że do czasu znalezienia nowej pracy spróbuje swoich sił w hospicjum.

Pierwsze wrażenie było takie jak sobie wyobrażałam – nic mnie nie zaskoczyło, wszystko wyglądało podobnie do oddziału szpitalnego (sale, łózka, itd.). Jednak czas jakoś wolniej tu płynął, wszyscy byli spokojni, wyciszeni. Nikt nie biega, nie woła, nie chce nic „na już”.

Problemem na początku było dla mnie tyko to, że tutaj we wszystkich przypadkach czułam się bezradna (tak mi się przynajmniej wydawało). W szpitalu można było chorego wyleczyć i przywiązana byłam do takiego obrotu sprawy. Tutaj każdy miał już swój „wyrok”. Po czasie przekonałam się jednak, że ci chorzy wcale nie potrzebują drogich leków, badań, kroplówek, zastrzyków – oni pragną obecności drugiego człowieka, uśmiechu, dobrego słowa, milczenia, czy zwyczajnego potrzymania za rękę. To właśnie jest ich lekarstwem.

Na oddział hospicyjny przychodzę 2-3 razy w miesiącu i wykonuję to, co w danej chwili jest do zrobienia: pomoc przy śniadaniu, podawanie leków, spacery, załatwienie drobnych próśb, towarzyszenie i rozmowa. Niektóre osoby są bardziej otwarte, z innymi trzeba więcej pobyć w celu zdobycia ich zaufania. Wiosną i latem, gdy jest ładna pogoda miło jest wsłuchać się w śpiew ptaków, szum starych drzew i wspólnie z podopiecznymi plotkować w bajecznym otoczeniu budynku.

Współpracę z hospicjum chętnie poleciłabym innym wolontariuszom, ponieważ wszystko tu jest prawdziwe, niczego i nikogo nie trzeba udawać. Wystarczy odrobina chęci i empatii, aby dać trochę z siebie choremu – dla nas to tak niewiele, a w zamian dostajemy rzeczy bezcenne – WIARĘ i NADZIEJĘ, że potrafimy dobrze przeprowadzić człowieka „na drugą stronę” i niekiedy zobaczyć nawet radość w zmęczonych chorobą oczach.